Statystyki

  • Odwiedziło nas: 42753868
  • Do końca roku: 226 dni
  • Do wakacji: 33 dni

Kontakt

62-600 Koło, ul. Poniatowskiego 22

tel. 63 2720398

e-mail: sp2kolo@wp.pl

10 WSKAZÓWEK OD PSYCHOLOGA, JAK WSPIERAĆ DZIECI I MŁODZIEŻ W OBLICZU PANDEMII

W związku z pandemią koronawirusa psycholog dziecięcy Magdalena Śniegulska apeluje: "Nie zapominajmy o dzieciach i młodzieży. Ostatnie spotkania z moimi klientami pokazały, jak bardzo w tym trudnym dla wszystkich okresie potrzebują oni wsparcia dorosłego."

Psycholog udziela dziesięciu wskazówek, jak postępować z dziećmi i młodzieżą w obliczu strachu, który pojawia się w związku z koronawirusem.

Zdaniem Magdaleny Śniegulskiej psycholog jest ostatnią osobą, do której powinno trafić dziecko, wizyta u specjalisty może tylko nasilić jego różne lęki.

  • Dorośli powinni rozmawiać, przygotować kilka faktów na temat koronawirusa, ale też przyznać, gdy czegoś po prostu nie wiedzą.

Psycholog zauważa: - Oczywiście, różnimy się między sobą i różnią się też nasze dzieci. Są takie (i mam nadzieję, że jest ich większość), które w obecnej sytuacji czują pewne podekscytowanie, ciekawość, a nawet radość (no w końcu nie trzeba chodzić do szkoły i tyle nowych ciekawych rzeczy dzieje się wokół). Są jednak i takie, które z dużym niepokojem i lękiem stale sprawdzają portale informacyjne, dopytują dorosłych, poszukują informacji o zagrożeniu. Jeszcze inne, mówią: dość! – już nie mogą oglądać, słuchać, czytać i rozmawiać na temat zagrożenia koronawirusem. Wszystkie, nawet te szczęśliwe, z różnym natężeniem i częstotliwością odczuwają nieprzyjemne uczucia. Boją się.

Śniegulska podkreśla, że strach jest zupełnie zrozumiały w obecnej sytuacji, ale wymaga od dorosłych, by zaopiekowali się oni swoimi dziećmi, dlatego podaje kilka ogólnych wskazówek, które być może pomogą, ułatwią albo upewnią nas - dorosłych w naszym postępowaniu.

 

Obserwujmy – siebie i nasze dzieci. Nie tylko pod kątem infekcji, ale i tego, jak emocjonalnie radzimy sobie z otaczającą rzeczywistością. Jakie jest nasze dziecko? Jak reaguje na tę sytuację, jak reaguje na nas? Czy dopytuje? Czy unika rozmów? Czy sądzi, że musi nas chronić i robi dobrą minę do złej gry? Czy może (przynajmniej na razie) wygląda na to, że sytuacja go nie przeciąża? A jak my się zachowujemy? Czy epidemia, zagrożenie jest stale obecne w naszych rozmowach? Czy nieustannie sprawdzam wiadomości? Czy może unikam tematu i nie chcemy o tym rozmawiać? Jak nasza postawa działa na syna czy córkę?

Bądźmy gotowi do rozmowy  przygotujmy sobie zestaw kilku rzetelnych faktów, którymi możemy się z naszym dzieckiem podzielić. Czasem trzeba będzie powtórzyć je wielokrotnie – dzieci lubią upewniać się, że nie "ściemniamy” i wiemy, co mówimy.

Bądźmy gotowi na konfrontację z fake newsami ("Tato, a Marcin powiedział…”). Nie warto jednak przekazywać dzieciom niesprawdzonych treści, niezliczonych supertajnych informacji czy dramatycznych nowin (np. "Jest kolejna ofiara!”). Bądźmy w tych rozmowach spokojni, opanowani i rzeczowi.

Jeśli sami jesteśmy kłębkiem nerwów i mimo szczerych chęci nie udaje się nam zachować spokoju, zastanówmy się, kto z naszego otoczenia mógłby taką rozmowę przeprowadzić? Może wujek ratownik, pielęgniarz, ciocia lekarka czy nauczycielka biologii? Ustalmy z nimi wcześniej, czego potrzebujemy i jak chcielibyśmy, aby taka rozmowa wyglądała. Fajnie, jeśli jest to bliska dla naszego dziecka osoba, do której ma zaufanie, którą lubi. Naprawdę psycholog jest ostatnią osobą w tej kolejce. Wizyta u specjalisty może tylko nasilić różne lęki.

Mówmy szczerze: "Nie wiem" – "ile to będzie trwało?”, "czy wszyscy zachorujemy?”, "kto pierwszy umrze z naszej rodziny?”. Takie pytania mogą szokować, złościć. Po pierwsze, zachęcam do tego, by cieszyć się, że dzieci traktują nas jako ważne źródło informacji, mają do nas zaufanie.

Czasem możemy ostudzić różne niepokoje, jednak na niektóre pytania nie znamy przecież odpowiedzi (nikt z nas nie wie, ile będzie trwała ta sytuacja). I o tej swojej niewiedzy warto szczerze mówić. Choć część rodziców/nauczycieli/opiekunów się tego obawia, ta szczerość buduje zaufanie.

Rozmawiajmy, jak radzić sobie z lękiem – to bardzo ważna wiedza. Opowiedzmy dzieciom, co my robimy, żeby trudne myśli nie zapanowały niepodzielnie w naszej głowie (czytanie książek, oglądanie komedii, gry).

Pytajmy, co im pomaga. Dzieci są w tym bardzo kreatywne i mogą nas zaskoczyć superpomysłami, z których i my możemy korzystać. Sprawdzimy też, czego potrzebują w tej sytuacji. Zastanówmy się, co możemy wspólnie robić, aby zachować dobry nastrój. Umówmy się na jakiś kod – sygnał, kiedy ktoś z członków rodziny poczuje, że ten smutek go dopada. Ustalmy, kiedy potrzebujemy samotności, a kiedy towarzystwa innych ludzi.

Szczerze rozmawiajmy o tym, że i my dorośli przeżywamy trudne emocje, ale znamy sposoby, aby z nimi sobie radzić. W tych rozmowach ważne jest zachęcanie do tropienia lęków niewypowiedzianych – czasem to, co dzieci mają w głowie jest dużo straszniejsze od rzeczywistości. Kiedy taki lęk ujrzy światło dzienne, traci na swojej mocy, no i można się nim zaopiekować (to trochę jak z koszmarami sennymi). Jeśli to jest możliwe, dajmy dziecku czas na płacz, złość i inne trudne emocje.

Wskazujmy na czasowość pewnym ograniczeń czy rozwiązań – szczególnie dla nastolatków, obecna sytuacja może być bardzo trudna. Mogą mieć poczucie zamachu na ich podstawowe prawa i ograniczanie wolności. Rozmawiajmy z nimi o tym. Pokazujmy terminowość tych rozwiązań i to, czemu one mają służyć.

Bądźmy odpowiedzialni – ta sytuacja może być świetną lekcją empatii, wrażliwości i właśnie odpowiedzialności za wspólnotę: rodzinną, klasową, sąsiedzką. Nasze zachowania przecież przekładają się bezpośrednio na rozprzestrzenianie wirusa, a więc na życie i zdrowie innych ludzi. Rozmawiajmy o tym z naszymi dziećmi.

Nie oszukujmy – starajmy się być spokojni – nie panikujmy. Jednak, kiedy rozmawiamy o rzeczach trudnych, ulegamy emocjom, a przyłapuje nas na tym młody człowiek i zadaje pytanie, co się stało, nie odpowiadajmy, że nic. Takie ucinanie rozmowy, tworzenie tajemnic, jest pożywką do karmienia lęków. Ochłońmy i, nawet jeśli nie od razu, wyjaśnimy dziecku (czasem wystarczy ogólnie: np. "ta stała obecność informacji o wirusie mnie złości, martwi czy niepokoi”), co się stało, czego było świadkiem.

Zadbajmy o potrzeby dzieci – tak jak my potrzebujemy porozmawiać z bliskimi, koleżanką czy kolegą, nasze dzieci również tego kontaktu potrzebują. Zadbajmy o to. Rówieśnicy są strasznie ważni. Pamiętajmy o nowych technologiach – to dobry moment, żeby z nich również korzystać.

Uczmy się razem zdrowych nawyków – i bądźmy wzorem do naśladowania. Pokażmy i przećwiczmy, jak myć ręce, jak zasłaniać usta, jak dbać o wypoczynek, odpowiedni sen i dobry nastrój. Rozmawiajmy o tym co trudne, o potknięciach i zagrożeniach i co z nimi robić.

Zadbajmy o innych – a może w tej trudnej sytuacji spróbujemy zająć się czymś użytecznym? Może razem z dzieckiem wesprzemy słabszych, którzy potrzebują naszej pomocy.

 

Magdalena Śniegulska - psycholog dziecięcy w Szkole Edukacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Uniwersytetu Warszawskiego oraz Uniwersytetu SWPS. Zajmuje się psychologią rozwojową dzieci i młodzieży, zaburzeniem zachowania i interwencją kryzysową.

Źródło: Onet